
Krzysztof Klima (fot. Woytek Konarzewski)
W latach 1994–96 miałem okazję brać udział w powstaniu i prawykonaniach utworów: Koncertu na klarnet i orkiestrę (1995) oraz Koncertu na klarnet i instrumenty (1996), dedykowanych mnie jako wykonawcy. Moje relacje z prof. B. Schaefferem postrzegam jako spotkania i współpracę z Mistrzem – inicjację do własnej ścieżki kompozycji. Podczas naszych spotkań rozmawialiśmy o jego poetyce i technikach kompozytorskich, a nawet psychologii odbiorcy dzieła muzycznego. Zadawał precyzyjne pytania dotyczące praktyki wykonawczej i zaproponował, bym przygotował i zapisał niestosowane do tej pory efekty sonorystyczne na klarnecie (w efekcie wszystkie znalazły swoje miejsce w partyturze). Pewnego dnia w drodze do sali koncertowej, gdzie miałem mu zademonstrować przygotowane efekty oraz możliwości klarnetu, usiedliśmy na ławce. Podniósł z ziemi patyk i powiedział: „W mojej muzyce tworzę tak, jak robi to natura [tu zaczął rysować na na ziemi różne linie], nigdy dokładnie nie powtarza tych samych wzorów”. Otrzymałem od B. Schaeffera pełny zapis nut do koncertu z 1996 r. z precyzyjnymi wskazówkami, jak przygotować partyturę dla dyrygenta i pozostałych muzyków, i tak dowiedziałem się, w jaki sposób kompozytor przygotowywał materiały dla wykonawców.
B. Schaeffer gra na aktorach, gra na instrumentach i muzykach. Prowokuje przez ciągłą kontemplację symbolu, jakim jest „?” – zasłuchanie do wewnątrz. Kierując nas w tę stronę, mówi: „Tworzenie zaczyna się od czystej kartki”.
Rozróżnienie, jakiego dokonuje B. Schaeffer: na tych, którzy „tworzą”, i tych, którzy „piszą muzykę”, jasno określa granicę, gdzie kończy się warsztat i zaczyna się proces twórczy. Rozróżnienia idącego za subtelną różnicą między rzemieślniczym jedynie traktowaniem materii muzycznej a notowaniem wyłaniającej się z ciszy formy dzieła sztuki: muzycznej, teatralnej czy innej. Kompozytor zaprasza wykonawcę nie tylko do publicznej prezentacji jego tekstu, lecz także wymaga twórczej interpretacji.